niedziela, 9 listopada 2014

23 października



Nocna owsianka z malinami i karmelem 

Byłybyśmy podłe, gdybyśmy kazały jeść owsiankę Marysi. Nasza przyjaciółka czuła się wprawdzie dużo lepiej, ale wolałyśmy nie sprawdzać czy owsianka jej zaszkodzi. Siedziała zawinięta w pościeli na moim łóżku i popijała gorzką herbatę. Tego ranka odpuściłyśmy sobie biologię, ale też wychowanie fizyczne i kilka innych, mniej ważnych przedmiotów.
Wszystkie trzy miałyśmy średni nastrój, bo Marysia spędziła noc w łazience i nie miała szans na upojną noc z Michałem, zwłaszcza, a poza tym, miała na sobie dres, a Karola nie wiedziała co ma myśleć o Termicie. Z jednej strony jej pierwszy poważny pocałunek z facetem w końcu się odbył, ale jak tak głębiej się zastanowić to Karola nie była pewna czy jej się podobał. 
No i w końcu ja. Ze mną był problem tego typu, że nie umiałam określić co się ze mną dzieje. Niby miałam chłopaka i tak dalej, nawet jeśli w dalszym ciągu nie oddzwonił, ale w mojej głowie i w moim brzuchu działy się niespotykane rzeczy. Tak jakby dziesięć rąk naraz łaskotało każdą cześć mojego ciała, albo stado motyli wlatywało w przełyk do mózgu a potem z powrotem do brzucha. 
Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. 

- No dobrze, Ana, ale ja nic z tego nie rozumiem  - zaczęła Marysia. 
- Ja też nic z tego nie rozumiem – powiedziałam. - To jest tak, jakby przypięli mnie do gniazdka. Takiego napięcia nie było nigdy między mną a czymkolwiek w domu a co dopiero między dwojgiem ludzi... 
Powoli zaczynałam mieć wyrzuty sumienia, jeśli chodzi o poprzednią noc. Spędziłam z Maćkiem dokładnie trzy godziny i w tym czasie zdarzyło się tyle rzeczy, że ciężko było mi je ogarnąć. Rozmawialiśmy ze sobą prawie cały czas i okazało się, że łączy nas więcej niż przypuszczałam. 
- On też kocha Dirty Dancing 2, gorzką czekoladę, nienawidzi kłamstwa i zdrady...
- Hipokrytka – wtrąciła Karola, ale puściłam to mimo uszu. 
W końcu nikogo nie zdradziłam. 

- Tańczy taniec towarzyski i wierzy w przeznaczenie...
- Wiesz, że tego typu bajeczki może wcisnąć każdy osobnik płci męskiej? Nic prostszego. 
- Daj jej mówić – niemrawo powiedziała Marysia.  
Opowiedziałam dziewczynom o tym, jak poprosił mnie o numer telefonu a ja spanikowałam. Jak miałam nie spanikować? Ciągle byłam zajęta, nawet jeśli mój facet spędzał wieczór smażąc kurczaka, zamiast interesować się mną. 

- Hm, jeśli będziesz chciał to mnie znajdziesz – powiedziałam niepewnie.
Chociaż w głębi duszy marzyłam o tym, żeby zapytał o jakikolwiek kontakt do mnie. Sama nie wiem, czemu zareagowałam w ten a nie inny sposób. 
- Oczywiście, że cię znajdę - wyszeptał do mojego ucha.
Wtedy roześmiałam się w głos, a potem odwróciłam do niego plecami. Jego ręce objęły mnie w pasie co było TAK cudownym uczuciem, że nawet jeśli powinnam była wtedy myśleć o moim chłopaku – nie robiłam tego. 
- Nie wierzysz mi, prawda?
- Faceci lubią tylko obiecywać – podsumowałam wyginając się do tyłu, żeby na pewno mnie usłyszał. 
- To ja będę tym jedynym, który nie tylko obiecuje. 
I gdyby nie to, że ciągle trzymał mnie w pasie to pewnie bym upadła. Moje nogi zrobiły się miękkie jak z waty. 

Potem przytulaliśmy się i tańczyliśmy i nawet nie wiem kiedy minęły te trzy godziny. Termit zjawił się za moimi plecami, żeby siłą wyciągnąć mnie z klubu bo zaczynało już świtać. 
Delikatnie spławiłam przyjaciela i chciałam się jakoś rozsądnie pożegnać z nieznajomym z którym spędziłam bardzo miłą noc. 

Ale niestety Maciek zamiast podać mi rękę, jak pierwotnie założyłam, przyciągnął mnie do siebie, odgarnął mi pasemko włosów z czoła i złapał mnie pod brodę. Zanim zorientowałam się co zamierza zrobić, on przysunął się na tyle blisko, że nasze nosy się ze sobą zetknęły, a potem wargi i.. 
Naprawdę nie wiem jak to się stało, ale pocałował mnie. To znaczy, och, doskonale wiem jak. Ja po prostu nie wiem jak to się stało, że DAŁAM się pocałować. Miałam chłopaka. Byłam zajęta. Wystarczająco zajęta, żeby nie całować się z obcym chłopakiem na imprezie. Na tyle zajęta, żeby odsunąć się i odepchnąć go na wyciągnięcie ramion, żeby nigdy w życiu mnie nie pocałował. 

Boże, on naprawdę to zrobił. 
I ja wyraziłam na to zgodę. 
Co więcej, ja po prostu ODDAŁAM ten pocałunek. Czułam ładunki elektryczne, które przeskakiwały między nami. W ciągu tej jednej chwili przerobiłam więcej chemii niż w ciągu wszystkich lat, które spędziłam w szkole. 

Byłam najgorszą dziewczyną we wszechświecie. 

- Czy to jest ten moment, w którym mogę cię jawnie potępić? - zapytała beznamiętnie Marysia.
Najwyraźniej ciągle nie czuła się na siłach po wczorajszej nocy. 
- Och, daj spokój. Wszyscy doskonale wiemy, że Darek jest beznadziejny.
- Albo dopiero się o tym dowiadujemy... - warknęłam przez zęby. 
- Nie mówiłam ci? Och, już od dawna Darek jest u nas na pozycji przegranej. Więc jeśli jeszcze plotki do ciebie nie dotarły, to słuchaj uważnie: Darek to skończony idiota. 
Karolina radośnie klasnęła w dłonie. 
Mi z kolei  nie było tak bardzo radośnie jak naszej czarnulce. Czułam się, jakby wrzucono mnie do pralki bez płynu do płukania. Miałam naprzemiennie przypływy słodkich dreszczy i fale rozsądku, które atakowały moje plecy i waliły o moją głowę jak o skały. 

- Czy pocałunek to zdrada? - zapytałam po chwali.  
Marysia poprawiła się na łóżku i szczelniej owinęła kołdrą. 
- Zależy jak na to patrzysz. Tak naprawdę to definicję zdrady układają sami partnerzy. Dla jednych pocałunek to już jakieś zbliżenie, inni nie uznają czysto fizycznych zbliżeń jako zdrady, ponieważ fizyczne zbliżenie bez uczucia to dla nich zupełnie nic...
- Świetnie, a ty i Michał Idealny? - zapytałam. 
- Podejrzewam, że gdybym ja wykręciła taki numer i Michał by się o tym dowiedział to pewnie by mi tego nie wybaczył... 
- Oj tam – rzuciła Karola. - Dla mnie pocałunek to nie zdrada. 
- Ale ty nie masz chłopaka – podkreśliła Maria. 
- I w tej  konkurencji zdecydowanie wygrywam. 
Wspólnie stwierdziłyśmy, że do momentu w którym chłopak nie dowie się o zbliżeniu z innym facetem, nawet jeśli to tylko pocałunek na przypadkowej imprezie w ramach pożegnania i nigdy więcej się tej osoby nie zobaczy – zdrada nie istnieje. 
Brzmiało to średnio logicznie, ale zdecydowanie tłumaczyło moją obecną sytuację. I chociaż w pewnej części zagłuszało wyrzuty sumienia. 
Wystarczyło tylko wyprzeć z pamięci ostatnią noc i wszystko było w idealnym porządku. 
Chyba. 

3 komentarze:

  1. No ciekawa jestem, czy aby na pewno "nigdy więcej się tej osoby nie zobaczy" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy kolejna część ? :)
    Wspaniale piszesz :D

    OdpowiedzUsuń