poniedziałek, 2 marca 2015

6 listopada, trochę później

Stanęłyśmy we trzy pod szpitalem, w którym leżał Michał. Karola początkowo nie chciała iść, ale zaciągnęłam ją siłą. Rozumiałam doskonale, że była zła na Marysię i jej nastroje, ale nie mogłam pozwolić na to, żeby zostawiła mnie z tym wszystkim samą. 
No bo dajcie spokój. Mało mam swoich problemów, żeby jeszcze brać na barki problemy mojej przyjaciółki? 

- Mamy tam pójść z tobą? - zapytałam.
Miałam nadzieję, że odpowie „nie, nie trzeba, poradzę sobie”, ale zamiast tego złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła do przodu. Zrozumiałam, że nie mamy innego wyjścia, jak przejść przez to razem z nią.  Karola niechętnie wlokła się za nami. 
Minęłyśmy recepcję i skierowałyśmy się do pokoju Michała. Ściany szpitala raziły bielą, a zapach wczesnego obiadu sprawiał, że robiło nam się niedobrze. A przynajmniej mi było słabo i wywracało mi się w  żołądku na myśl o tym,co  miało się wydarzyć. 

- Po prostu mu to powiem – mruknęła pod nosem.
Ciągle miała na sobie ten swój przeklęty dres i nieświeże włosy. 
Jednym ruchem ręki otworzyła drzwi do sali, w której leżał Michał. Na cztery łóżka, jakie były przygotowane zajęte było tylko jedno. Blondyn siedział na brzegu pomiętej  pościeli w dżinsowych spodniach i koszulce z nadrukiem. Najwyraźniej zamierzał opuścić szpital właśnie tego dnia i wpatrywał się w ścianę na przeciwko jakby na kogoś czekał. 
Hm, zastanówmy się. Czyżby na swoją narzeczoną, która nie raczyła odbierać telefonów i odpisywać na smsy? 

- Nareszcie jesteś.
Michał Idealny pokazał w uśmiechu swoje perfekcyjne zęby, ale szybko je zasłonił bo zdał sobie sprawę z tego, że  Marysia wygląda marnie i zupełnie nie świeżo. 

- Hm, cześć – mruknęła pod nosem.
Razem z Karolą też niewyraźnie bąknęłyśmy coś na przywitanie. 

- Czy twoja eskorta może nas zostawić samych? - zapytał.
- Nie sądzę – Marysia uśmiechnęła się lekko, jakby chciała załagodzić sytuację. - Mam ci coś ważnego po powiedzenia. 
- Ja tobie też – odparł smutno. 
Można było pomyśleć, że tych dwoje zaraz rzuci się  sobie w ramiona i zażegna wszelkie konflikty, ale nic z tych rzeczy. Sytuacja była o tyle niezręczna, że w sali szpitalnej stałyśmy jeszcze my, Marysia właśnie zamierzała okłamać narzeczonego, on sam miał jej coś ważnego dopowiedzenia, co więcej: nie było żadnej nocnej owsianki, a jak wszyscy wiemy, owsianka jest doba na wszystko i rozwiązuje wszelkie problemy. 
Co powinnam zapamiętać i zastosować zaraz po tym, jak wrócimy do domu i skończymy z Michałem Idealnym. 

6 listopada, minutę później

Drzwi szpitalnej sali otworzyły się i wielka dłoń złapała mnie za ramię. Podskoczyłam ze strachu, a potem sparaliżowało mnie od pasa w dół i nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. 
Emocje opadły, kiedy zorientowałam się, że to Darek, a udało mi się do tego dojść po tym, jak pisnął z bólu, kiedy wbiłam mu pięść w przyrodzenie. 
- Nie atakuje się od tyłu swojej dziewczyny w szpitalu, kiedy w dalszym ciągu ma się pod okiem limo wielkości dużej mandarynki, co znacznie utrudnia rozpoznanie. 
Wyciągnął mnie na korytarz klnąc pod nosem, ale o tym zaraz. 

1 komentarz: