czwartek, 5 lutego 2015

Kilka dni później

Z facetami był jeden podstawowy problem: jeśli byli potrzebni, to nigdy ich nie było, a kiedy życzyłaś sobie tego, żeby więcej ich nie zobaczyć, nagle okazywało się, że nad twoją głową wisi wielka strzałka z napisem: tak, tu jestem. 

Od kiedy wydało się, że moja najlepsza przyjaciółka przespała się z MOIM WUJKIEM, życie na jednej z krakowskich ulic, w skromnym studenckim mieszkaniu zmieniło się nie do poznania. 
 
Po pierwsze: Karola zrezygnowała z wynajmowania prawej części mojego łóżka, bo nie mogła znieść tego, w jaki sposób Marysia ją traktuje. Karola była dla niej już nawet nie powietrzem – wstrzymywała oddech przechodząc obok, jakby zaciągnięcie się wonią dziewczyny miało jej w jakiś sposób zaszkodzić. Czarnulka nie wytrzymała i zapukała do mieszkania swojej matki z przeprosinami. Miała już dosyć klękania przed zaborczą blondynką i błagania ją o wybaczenie, a musicie wiedzieć, że ona dosłownie klęczała i błagała ją o to, żeby z powrotem zawiązać nić przyjaźni. 
 
Żegnałam ją z białą chusteczką w ręce, jakby wyprowadzała się na koniec świata, a nie do mieszkania obok. 
 
Po drugie: Marysia siedziała zamknięta w swoim pokoju przez cały czas, wyłączając momenty, kiedy otwierała drzwi, żeby odebrać ode mnie herbatę/płatki kukurydziane czy resztki obiadu, o co prosiła w wylewnym smsie. I pomijając te dziwactwa, zachowywała się wobec mnie jak moja najlepsza przyjaciółka. Uśmiechała się promiennie i dziękowała oraz chwaliła wszystko to co jej przyniosłam. Gdyby nie Tomek, to nawet nie wiedziałabym, że przez przez ścianę dzielącą jego jaskinię od pokoju Marysi, wylewa hektolitry łez. Wujek powiedział mi na ucho, że z jego pokoju słychać dosłownie wszystko. 
 
I  po trzecie: Tomek zachowywał się tak, jakby Marysia była jego żoną, a w najgorszym przypadku dziewczyną, bo dbał o nią bardziej niż o swoje wyjściowe buty. Zwykle przeze mnie przekazywał wszystko to co chce jej powiedzieć, ale kiedy wyrzucała pomięte kartki z listami miłosnymi przez okno, chłopak zupełnie się załamał. Kazałam mu zacząć do niej dzwonić, ale wtedy wyłączyła telefon. 
 
To pewnie dlatego do mnie dobijał się cały jej świat, a moja skrzynka wiadomości głosowych pękała w szwach. 
 
Nie miałam wyjścia. Dzielnie odbierałam telefony. 
 
Od Michała: O, cześć! Tak, Marysia popsuła telefon, a teraz bierze długą kąpiel. Przysięgam, że jak tylko skończy to powiem jej, że dzwoniłeś. Oczywiście, że wybiera się do szpitala. Jak tylko skończy czytać sześćset pięćdziesiąt stron na jutro to od razu się tam pojawi. Nic na to nie poradzę, że już są sprawdziany. Matura sama się nie napisze, kolego!

Od jej mamy: Dzień dobry, czy coś się stało? Dzwoni pani już pięćdziesiąty raz i zastanawiam się czy wszystko okay. Marysia mówiła, że ma problem z siecią, i musi go rozwiązać. Przekaże. Teraz jej nie ma. Jak wróci to powiem, żeby się odezwała. Niech się pani nie martwi, mam ją na oku. Słucham? Jakich głupot? Nie narobiłyśmy ŻADNYCH GŁUPOT. Tylko teraz dużo się uczymy, rozumie pani, matura i te sprawy... Żyjemy pod ogromną presja. Rozumie pai, zależy nam na dobrych wynikach w szkole. 
 
Chyba powinnam przestać wyciągać maturę jako główny argument dlaczego Marysia przestała utrzymywać kontakt ze światem. 
 
Od mojej mamy: Jak to, nie odbiera telefonów? Powiedz tej kobiecie, że jej córka jest zajętym człowiekiem i nie będzie rozmawiać ze swoją matką przez cały czas, bo nie ma czasu, i jak już wspominałam, jest bardzo zajęta. Słucham? Że niby ja jestem zirytowana? Skąd ci to przyszło do głowy, mamo? Eee, czy powiedziałam tacie o rocznicy? Oczywiście, ale chyba nie bardzo mnie słuchał. Nie obchodzi mnie ten nauczyciel, więc mogłabyś mi tego oszczędzić. Spoko mamo, naprawdę. Musze kończyć. 
 
Od mamy Michała: Dzień dobry, Marysia nie może podejść do telefonu. Jest zajęta dzierganiem Matki boskiej na poduszce dla pani syna. Tak, też uważam, że to cudownie z jej strony, dlatego nie przeszkadzam jej ciągłymi telefonami. Miłego dnia!
 
Od Karoli: Jeszcze nie wyszła i jeśli nie wykurzymy jej stamtąd siłą to raczej nie zapowiada się, żeby opuściła ten pokój... Ona od nikogo nie odbiera telefonów, więc nie musisz czuć się wyróżniona. 
 
Od Tomka: NAPRAWDĘ nie obchodzi mnie to że masz już swoje typy na imiona dla dziecka. Mam to gdzieś i nie będę jej przekazywać twoich pomysłów. Poza tym, po co dzwonisz, skoro masz do mnie dwa metry? Y, chociaż nie. Nie przychodź. 
 
Od Michała, znowu: Jest na czterysta drugiej stronie, jeśli będziesz co chwilę dzwonił, to ona nie zdąży wpaść do ciebie przed Bożym Narodzeniem. Nic nie kombinujemy, zajmij się kierowaniem łaski bożej na twoje rany po upadku. No co ty, naprawdę podejrzewają, że ktoś mógł ci czegoś dosypać? Nie wierzę! Zapytam Darka, jasne. Pa! 
 
Od Darka: Ciągle nie wiesz, dlaczego jestem na ciebie wściekła? Nie chodzi mi o ten cholerny weekend w Zakopanem! To wszystko przez twoje przeklęte buty! A tak w ogóle, co ci się stało w oko? Halo? Darek? Jesteś tam? Idiota. 
 
Od Tomka:  Eleonora, hm, nie wydaje mi się, żeby to był najlepszy twój pomysł... Czy możesz w końcu przestać mi przeszkadzać i zająć się ważnymi sprawami a nie szukaniem imienia dla dziecka? 
 
Od Karoli: Naprawdę masz ochotę wyjść na miasto? Od kilku dni jestem pełnoetatową sekretarką Marysi i chyba już powoli tracę głos. Nie wiem. Pomyślę nad tym, okay? Tak, mi ciebie tez brakuje. Nie ma mnie kto dociskać do ściany zimnymi stopami między pierwszą a drugą w nocy. 
 
Od Michała, po raz kolejny: A jak myślisz, ile stron jest w stanie przeczytać w ciągu dziewięciu minut? 
 
Od mojej mamy: Nie wydaje mi się, żebym dała radę urwać się na weekend do domu. Błagam, przyznaj się, dzwonisz tylko po to, żeby opowiedzieć mi o tym młodym nauczycielu. Nie sądzisz, że to trochę nie fair wobec taty? Ach, no tak, jeśli zapomniał o rocznicy pierwszej randki to jest nic nie znaczącym śmieciem... Nie, nie dawaj mi do telefony Elizy! Pa! 
 
Od mamy Marysi: Słucham? Nic z tych rzeczy, nie unikam pani!Naprawdę nagrała się pani na pocztę już dziesięć razy? Widocznie mój telefon też już nie jest w najlepszej formie. Marysia straciła głos. Tak, ma straszną chrypkę, lepiej żeby nic nie mówiła. Och, to może być angina! Chyba powinnam ją zabrać do lekarza. Mówi pani, że raczej chrypka nie jest wyznacznikiem? Cóż, chyba ma pani rację, lepiej sprawdzimy co to takiego. Do widzenia! 
 
Od Termita: Nie obchodzi mnie to, że nie możesz się dogadać z Karolą. Dla twojej wiadomości, Karola się wyprowadziła, bo mamy małą żałobę na mieszkaniu. NIE, TO WCALE NIE OZNACZA, że możesz do nas wpaść. Nienawidzimy nachosów. Założyłyśmy z Marysią klub kobiet nienawidzących nachosów, które przynoszą źli chłopcy, którzy rozkochują w sobie niewinne przyjaciółki. Nie masz pewności, że taki klub nie istnieje. Błagam, zajmij się rujnowaniem życia  komu innemu. 
 
Od taty: Tato, czy nie możecie zacząć rozwiązywać swoje sprawy między sobą? Dlaczego nie powiesz jej tego wszystkiego co właśnie mi? I jakby co, to przypomniałam ci o rocznicy, dobra? Nie, nie wiem czy znajdę czas, żeby pojechać na weekend do domu. Podejrzewam, że to będzie trudne. Też cię kocham! Pa!  
 
Od Michała, jeszcze raz: Nie sądzę, że się gniewa. Niby o co? Ona chce ci dać czas do namysłu. Po tym jak powiedziałeś, że nie możesz sobie poradzić z tą informacją... skąd wiem? Przecież jestem jej najlepszą przyjaciółką! Po prostu daj sobie czas. I jej. Jesteście najlepiej dobraną parą jaką znam i nie wydaje mi  się, żeby mogło stać się cokolwiek co sprawi, że was poróżni, hm, um... Zaraz padnie mi telefon. 
 
Od  Termita: Byłam zupełnie poważna, kiedy powiedziałam, że nie chcemy, żebyś przychodził. 
 
Od mojej mamy: Nie mamo, nie uważam, że nie jesteś warta okazywania czułości. Pogadaj z tatą, jestem pewna, że ma ci coś ciekawego do powiedzenia. 
 
A w końcu wyłączyłam aparat, bo moje zszargane nerwy nie radziły sobie z kulturalnymi wypowiedziami przez telefon. 
Zrobiłam za to dwie herbaty – o jedną zostałam poproszona w lakonicznym smsie. 

2 komentarze:

  1. Przeczytałam od wczoraj wszystkie wpisy. :) Nawet trochę zarwałam noc przez Twoją powieść. :D Jest naprawdę wciagająca i ciekawa, masz ogromny talent! Zastanów się na wydaniem książki o nocnej owsiance, to mógłby być wielki sukces! Czekam na więcej! Agata
    PS: pomysłowy tytuł! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo ten rozdział jest świetny ;)

    OdpowiedzUsuń