poniedziałek, 16 lutego 2015

Godzinę później - część 2

Z bijącym sercem szukałam przystojnego ciemnowłosego chłopaka, który na jednej z imprez nie chciał się ode mnie odczepić, a potem niósł na rękach półprzytomną Marysię przez pół miasta. 
Co mi strzeliło do głowy, kiedy mówiłam, że zabawnie będzie kiedy mnie znajdzie? Czy nie prościej było podać numer telefonu? Dlaczego ja wiecznie muszę sobie wszystko utrudniać, zamiast korzystać z możliwości jakie daje mi życie? Przecież poprosił mnie o ten cholerny numer telefonu! „Jeśli będziesz chciał to mnie znajdziesz”, akurat. 
Powoli dokopałam się do Karoli. Usiadła na stołku barowym i popijała piwo przez słomkę. Kiedy mnie zauważyła, zdjęła torebkę z krzesła obok i wzrokiem wskazała mi puste siedzenie. Wsunęłam się na krzesło, co nie było znowu takie łatwe, kiedy miałam wysokie obcasy, i z bijącym sercem rozejrzałam się po klubie. Miałam idealny widok na wszystko to o działo się za barem i... na barmanów. 
Karola podsunęła mi piwo. Przyssałam się do słomki. 
- Czy on tu jest? - zapytała konspiracyjnym tonem.
Niechętnie pokręciłam głową. Sama nie wiedziałam czy to powietrze, które ze mnie zeszło to ulga czy może zawód. 
- Hm, to może kogoś zapytam?
Zrobiłam gigantyczne oczy ze zdziwienia, że w ogóle Karoli takie coś przyszło do głowy. 
Czyjeś łokcie wbijały mi się w plecy, i włosy łaskotały mnie po rękach, a cały tłum, który napierał na bar zatrzymywał się akurat na moich plecach. Nie marzyłam o niczym innym jak o tym, żeby sobie stamtąd pójść i wypić w spokoju to cholerne piwo, a potem wrócić do  domu. 

- Zgłupiałaś? - zapytałam. Mogła nie usłyszeć, bo między nas wcisnęła się jakaś para i dobitnie zażądała promocyjnych drinków.
- Ja się tym zajmę – usłyszałam. - Hm, przepraszam... 
Gdzieś z drugiego końca baru dojrzał nas jeden z barmanów. Był ubrany w czarną koszulę z firmowym logiem na piersi, i dobrze skrojone dżinsy. Z wyglądu przypominał niegrzecznego chłopca, ale kiedy tylko zauważył, że Karola macha w jego kierunku, na jego twarzy wykwitł miły uśmiech. 
Nie zdążyłam jej strącić z krzesła, bo barman przemieszczał się z prędkością światła i w ciągu jednej chwili znalazła się przy nas. 
- W czym mogę pomóc, drogie panie? - zapytał.
- Szukamy pewnej osoby – zaczęła Karola. - Czy pracuje tu jakiś „Maciek”? 
- Taaaak, pracuje – odpowiedział niechętnie. Najwyraźniej nie przepadał za takimi pytaniami. - Ale dzisiaj go nie ma.
- Mhm. A czy jest jakaś szansa, że się tu pojawi? - drążyła. 
Zrobiłam się już tak purpurowa, że przechodziłam w przezroczysty, tak bardzo paliłam się ze wstydu. 
- Szansa jest. Czasem zagląda tutaj kiedy ma wolne.
- A czy mógłbyś dać mi do niego numer telefonu? 
Chłopak roześmiał się. Nie było szans na numer telefonu. 
- Nie mam. Pracuje tu od niedawna i nie znamy się z chłopakami na tyle dobrze, żeby wymieniać numery.
Wytarł ścierką kufel do piwa, a potem odstawił go na bok. Wzruszył ramionami. 
- A nie możesz załatwić nam jego numeru od kogoś... innego?
- Słuchaj, bardzo chciałbym pomóc, ale naprawdę nie mogę. 
- Nie możesz zapytać, czy ktoś ma do niego numer? 
Kopnęłam Karolę w kostkę. Lekko się skrzywiła, ale starała się nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Numer telefonu? Czy jej już naprawdę coś usiadło na mózg? I że niby ja miałabym do niego zadzwonić, tak? 
- Hej, Bola! - zawołał chłopak odwracając się do swoich kolegów. Stali w zupełnie innym końcu pomieszczenia. - Te miłe dziewczyny pytają, czy nie masz może numeru telefonu do tego jak mu tam...
Zeskoczyłam ze stołka i uciekłam czym prędzej w dziki tłum, który prowadził na salę taneczną. Potrzebowałam dokładnie dwóch sekund, żeby zorientować się, że mam kłopoty. Przecież Darek mówił mi, że Bola dostał pracę. Czyżby umknęło mu to, że dostał pracę w elitarnym klubie w Krakowie? Jak mógł pominąć taki szczegół? To nawet nie był szczegół!
Marzyłam tylko o tym, żeby zapaść się pod ziemię. Albo wytłuc wszystkich gości tego klubu zaczynając od wijących się dziewczyn, a kończąc na Boli i dopiero potem dać się porwać otchłani rozpaczy. 
Przynajmniej miałam pewność, że Maćka nie było w pobliżu. 
Z rękami uniesionymi do góry dopchałam się aż do stanowiska DJ-a. Przez chwilę pobujałam się do Shakiry bacznie rozglądając się na boki. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że: 
a) Bola powie o wszystkim Darkowi i wyjdzie na jaw, że go zdradziłam, 
b) Maciek naprawdę mnie wystawił i nawet nie zamierzał mnie szukać, 
c) Karola nie mogła postawić mnie w mniej komfortowej sytuacji. Dlaczego ona to zrobiła? Czy nie wystarczyło jej to, że i tak moje życie wisiało na włosku, a mój związek razem z nim? Czy to, że Darek mnie zdradził, oznaczało, że ja musiałam jawnie i z premedytacją zdradzić jego? 
Hej, czekajcie! Ja totalnie wiem o co jej chodziło! 
Musiałam ją znaleźć. Wiosłowałam rekami w drugą stronę, żeby przedostać się do baru. Chciałam stanąć przed nią, spojrzeć jej prosto w oczy i zapytać, czy naprawdę chodziło jej o to, żeby zniechęcić do mnie Termita.
Kiedy ja go nawet nie lubiłam. Z mojej strony to było na tyle. 
Wypatrzyłam ją jak stała przy ścianie i szukała mnie wzrokiem. Cekiny wbijały mi się w plecy, czyjeś kolczyki zaczepiły o moją sukienkę, a tłum szalał do Gangam Style bujając się na boki. Ledwo mogłam się utrzymać na dwunastocentymetrowych obcasach. 

- Dlaczego to zrobiłaś? - dopadłam ją niemal krzycząc. 
Czarnulka wzruszyła ramionami i pokazała mi gestem dłoni, że niewiele słyszy. Przysunęła się dwa kroki do przodu, tak, że stałyśmy naprzeciwko siebie. 
- Dlaczego mi to zrobiłaś? - powtórzyłam.
- O co ci chodzi? - zapytała, jakby cała ta sytuacja sprzed kilku minut w ogóle nie miała miejsca. 
Pokręciłam głową z niedowierzania. Przysunęłam się jeszcze bliżej, żeby wyjaśnić jej, że to co zrobiła było nie na miejscu, nieetyczne i prawdopodobnie zrujnuje mi życie, ale wtedy stało się coś dziwnego. 
Tłum jeszcze bardziej się ścieśnił. W jednej chwili znalazłam się naprzeciwko mojej przyjaciółki i nie dzielił nas nawet jeden pęcherzyk powietrza. W drugiej chwili, ktoś popchnął nas w tak niefortunny sposób, że zamiast celować w jej ucho, żeby wygarnąć jej wszystko to co zrobiła, moja twarz trafiła w jej twarz,  a konkretnie moje usta przykleiły się do jej ust. I to by było jeszcze jak najbardziej w porządku, bo takie rzeczy się zdarzają, a potem wszyscy śmiejemy się z tego na imprezach. Tyle, że Karola nie cofnęła się, nie odskoczyła, tylko mnie... pocałowała. 
Długo i namiętnie. Nie tak jak w trakcie naszej nauki całowania, nie jak wtedy, kiedy demonstrowała mi zachowanie Termita. Całowała mnie tak, jakby długo czekała na ten moment i cóż, jakby chciała mnie pocałować. 
Stałam nieruchomo nie bardzo wiedząc co mam zrobić. 
Po raz kolejny nie wycelowałam w to miejsce co trzeba i jak się okazuje, nie potrzebowałam do tego polnych kwiatów. Parszywe szczęście. 
Patrzyłam na jej przymknięte powieki oczami rozszerzonymi ze zdziwienia. Nie wiedziałam, czy mam odskoczyć, odepchnąć ją, po prostu odejść, czy może zignorować i udawać, że nic się nie stało. Stałam wmurowana w podłogę elitarnego klubu Lola i czekałam na jej reakcję. 
Karola odkleiła się ode mnie, uśmiech wykwitł na jej twarzy, a potem złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę środka sali, żeby przetańczyć jeszcze kilka kawałków. Nie skomentowała tego nawet jednym słowem. 
Myślałam tylko o tym, że moja przyjaciółka właśnie mnie pocałowała i że mój chłopak w ciągu dwudziestu czterech godzin dowie się, że szukałyśmy barmana Maćka. Gdzieś tam, bardzo głęboko tliła się jeszcze iskierka nadziei, że może Bola nie wie jak wyglądam, bo właściwie nigdy się tym nie interesował i nie był w stanie podnieść głowy, żeby zobaczyć, że to ja wchodzę do pokoju, czy cokolwiek. Tylko to utrzymywało mnie przy życiu. 
Boże, ona naprawdę to zrobiła. I nie chodzi tutaj o zdzieranie numeru telefonu nieznajomego faceta od kolegów mojego chłopaka. 

3 komentarze:

  1. Od tygodnia zaglądam tu codziennie i cisza :( Czy Maciek jej szukał czy w ogóle o niej nie myślał... no czekam :) puk puk jest tam kto? :)

    OdpowiedzUsuń